Listopad 2025 roku przyniósł Boeingowi 44 dostarczone samoloty komercyjne. Wynik ten oznacza wyhamowanie tempa produkcji względem października, kiedy to linie lotnicze odebrały 53 maszyny, ale jednocześnie potwierdza stabilizację działalności po kilku latach turbulencji produkcyjnych i logistycznych. Choć dynamika miesiąc do miesiąca pozostaje zmienna, amerykański producent utrzymuje wyraźnie wyższą efektywność niż rok wcześniej.
Największy udział w listopadowym wyniku miała rodzina Boeing 737 MAX, z 32 dostarczonymi egzemplarzami. To potwierdza utrzymujący się popyt na wąskokadłubowe samoloty średniego zasięgu oraz stopniowe wyrównywanie produkcji w zakładach Renton i Everett. Amerykański koncern zdołał także dostarczyć w ostatnim miesiącu: cztery B767, dwa B777F oraz sześć B787 (poziom dostaw Dreamlinerów nadal odbudowuje swoją pozycję po wcześniejszych ograniczeniach kontroli jakości). W tym samym czasie Airbus odnotował 72 dostawy, mimo że Francuzi również zmagali się z ograniczeniami produkcyjnymi i problemami jakościowymi u dostawców.
Do końca listopada Boeing dostarczył 537 samolotów, co oznacza niemal 70-procentowy wzrost rok do roku. Poprawa ta odzwierciedla zwiększenie przepustowości linii montażowych i bardziej przewidywalny rytm certyfikacji oraz odbiorów. Każda dostawa bezpośrednio przekłada się na wynik finansowy – a listopad, mimo spadku względem października, wciąż wpisuje się w pozytywny trend całego roku. Listopad potwierdził, że Boeing znajduje się na ścieżce stopniowej odbudowy swojej pozycji. Choć tempo dostaw chwilowo spadło, a przewaga Airbusa pozostaje wyraźna, amerykański producent prezentuje stabilizację produkcji i mocny portfel zamówień, który będzie fundamentem rozwoju w najbliższych latach.
Poza dostawami, listopad przyniósł również solidny napływ zamówień. Boeing pozyskał 164 zamówienia brutto, z czego – po odliczeniu anulacji – 126 było netto. Największą uwagę zwróciły kontrakty na samoloty szerokokadłubowe, w tym kolejne zamówienia na boeingi 777X, składane m.in. przez Emirates czy China Airlines. Rynek interpretuje to jako wyraźny sygnał odbudowy popytu w segmencie dalekodystansowym, który wraca do dynamiki sprzed pandemii.
Brak samolotów na rynku
Z danych przedstawionych przez IATA wynika, że chociaż produkcja samolotów przyspieszyła pod koniec 2025 r., a trend ten powinien się utrzymać w przyszłym roku, to skala zmian nie będzie miała znaczącego wpływu na sytuację na rynku, a
popyt na nowe samoloty i silniki będzie jeszcze przez wiele lat przewyższał podaż. Zrzeszenie Przewoźników twierdzi jednak, że na normalizację sytuacji nie ma co liczyć w najbliższym czasie, a nierównowaga pomiędzy zdolnościami produkcyjnymi a potrzebami przewoźników jest bardzo mało prawdopodobna przed rokiem 2034. Szokujące jest to, że zdaniem IATA braki w dostawach z ostatnich lat to co najmniej 5,3 tys. nowych samolotów. Obecnie liczba zamówionych maszyn przekracza 17 tys. egzemplarzy, czyli ponad 60 proc. aktywnej floty przewoźników. Historycznie wskaźnik ten wynosił ok. 30-40 proc. Taki poziom zamówień odpowiada niemal dwunastu latom mocy produkcyjnych.